Na ligowy spokój musimy zapracować (część pierwsza)

Zapraszamy na pierwszą część wywiadu z trenerem Tomaszem Tułaczem, szkoleniowcem Puszczy Niepołomice.

Panie trenerze, drużyna pracuje już od kilku tygodni. Nie brakuje Panu i zespołowi tego dodatkowego bodźca jakim jest rywalizacja o ligowe punkty?
Tomasz Tułacz: Zawsze jest takie uczucie, kiedy ten okres jest taki długi. Nasza przerwa trwa praktycznie trzy miesiące. Mamy świadomość zarówno w sztabie jak i wśród zawodników, że realizujemy pewien wcześniej zaplanowany cykl przygotowań i częścią tego planu jest ilość różnych treningów, które musimy odbyć, a także liczba meczów kontrolnych.

Tradycyjnie zespół obóz przygotowawczy do startu rozgrywek przepracował w Woli Chorzelowskiej. Sprawdzone miejsca powodują komfort pracy i ułatwiają skopiowanie pewnych elementów przygotowań, które już wcześniej dały efekt?
W pewnym procencie można się z tym zgodzić. Głównie o wyborze miejsca decydują możliwości jakie mamy do dyspozycji. Tam jesteśmy w stanie otrzymać bardzo dobre warunki w przystępnej cenie, co jest dla nas istotnym czynnikiem. Wiemy, że większość klubów pierwszoligowych jeździ za granicę, choćby do Turcji, ale my jesteśmy na takim etapie rozwoju, że jeszcze nie możemy sobie na to pozwolić. Na ten moment spokojnie poczekamy. Wszystko co nas otacza pokazuje, że klub rozwija się długofalowo i stara się wprowadzać kolejne usprawnienia w naszym funkcjonowaniu. W Woli Chorzelowskiej jesteśmy sami, w środku lasu. Wiemy, po co tam jedziemy, i realizujemy to w warunkach, które nas nie rozpraszają.

Podsumowaniem tej pracy był sparing z Opavą. Do pewnego momentu w tym meczu wszystko było pod kontrolą Pana zespołu. Czy przegrana końcówka to efekt trudnego tygodnia dla zawodników Puszczy?
Jesteśmy świeżo po analizie tego meczu. Nie mam większej pretensji do zawodników. Bardzo trudny był dla nas początek tamtego spotkania. W dynamice wyglądało to tak, jakby nasza drużyna poruszała się na rowerach, a rywale na motorach. Wiedzieliśmy jednak, jaką pracę mamy w nogach. Później jednak złapaliśmy odpowiedni rytm i poza strzeloną bramką mieliśmy jeszcze swoje sytuacje. Mogliśmy podwyższyć. Mało tego, w ostatnich sekundach pierwszej połowy straciliśmy dość przypadkową bramkę. Po zmianie stron znowu udało nam się wyjść na prowadzenie, później Dawid Ryndak miał sytuację sam na sam, która mogła nam dać trzecie trafienie. Z minuty na minutę w naszej drużynie ewidentnie było widać narastające zmęczenie. Zaczęliśmy rotować składem, wymieniać zawodników, daliśmy szansę juniorom. Wówczas pojawiły się błędy, niektóre banalne, które zdecydowały o kolejnych straconych bramkach i końcowej porażce 2-4.

Porozmawiajmy chwilę o nowych twarzach w drużynie. 4 nowych zawodników zakontraktowano. Gdyby mógł Pan w dwóch zdaniach scharakteryzować każdego z piłkarzy.
Miłosz Mleczko, przyszedł do nas w ramach półtorarocznego wypożyczenia z Lecha Poznań. To bardzo młody chłopak z rocznika 1999. Będzie bezpośrednim rywalem dla Marcina Staniszewskiego, ale sprawę stawiam jasno, obaj walczą w tym momencie o bycie numerem 1. Nie jest tak, że jeden z nich jest już teraz w pierwszym składzie, a drugi rezerwowym. Do pewnego momentu będą walczyć. W ostatnim tygodniu podejmiemy decyzję, który z nich stanie w bramce w meczach ligowych. Bardzo szanuję Andrzeja Sobieszczyka, za to co zrobił w klubie, ale podczas wspólnej rozmowy podjęliśmy decyzję, że musi grać, a umożliwi mu to wyłącznie przejście do innego klubu. Nic tak nie zabija rozwoju zawodnika jak brak gry. Obaj z Marcinem rywalizowali sportowo na bardzo wyrównanym poziomie, ale Marcin miał taką przewagę, że dawał nam komfort wystawienia młodzieżowca w bramce. Z ciężkim sercem musieliśmy podjąć taką decyzję. Wracając do Miłosza, mamy rywalizację i sportową i wiekową. To będzie ciekawa walka o miejsce w bramce. Liczę, że będę z tego same pozytywy.

Przyjście zawodnika z Ekstraklasy – Patryk Fryc – do beniaminka pierwszej ligi należy określać jako niespodziankę i transferowy hit.
Patryk mało tego, że rozegrał kilkadziesiąt meczów w Ekstraklasie, to był w swoim klubie podstawowym zawodnikiem. Ma również ogromną liczbę gier w pierwszej lidze. Awansował z Termalicą do Ekstraklasy, świetnie sobie radził również we Flocie Świnoujście. To pokazuje, że sięgnęliśmy po zawodnika sprawdzonego, a przy okazji dobrze nam znanego. To wychowanek Stali Mielec, nawet bardziej SMS-u mieleckiego, w którym pracowałem wraz z trenerem Kulą. Nie musieliśmy sprawdzać Patryka. To, że zdecydował się na nasz klub, bardzo dobrze świadczy o dyplomacji naszego kierownictwa w rozmowach z nim. Cieszę się, że nie zostały przekroczone jakieś granice finansowe, a będziemy mieć do dyspozycji potencjalnie mocnego zawodnika na pozycji, na której szukaliśmy wzmocnień. Stąd też decyzja o wypożyczeniu do innego klubu Łukasza Furtaka, zawodnika, na którego bardzo liczę w przyszłości. Widać było, że brak grania spowodował zachwianie jego formy. Stąd decyzja, że ściągamy zawodnika o określonej jakości, a Łukasz idzie grać w pierwszym składzie gdzie indziej, by zdobywać doświadczenie i podnosić swoje umiejętności, żeby w czerwcu wrócić do nas i włączyć się walkę o miejsce w kadrze.

Konrad Stępień – to wizytówka transferów dokonanych, od kiedy pracuje Pan w Niepołomicach. Zawodnik uniwersalny, który może występować na kilku pozycjach, mająca za sobą przeszłość w klubach z Podkarpacia.
Nie demonizowałbym tymi zawodnikami z Podkarpacia. Kiedy przyszedł tutaj w klubie był już Michał Czarny. Swoją drogą bardzo dobry wybór działaczy. Teraz mamy takich zawodników 6 na 22 piłkarzy. Musimy działać na zasadzie pewnego bezpieczeństwa, jeśli chodzi o transfery. Konrada znaliśmy podobnie jak Patryka Fryca. Może grać na kilku pozycjach. Nie tylko jako stoper czy defensywny pomocnik, ale także poradzi sobie na obu bokach obrony, a nawet jak będzie trzeba, to zagra w roli bardziej ofensywnego zawodnika. Nie możemy pozwolić sobie na kadrę 25-26 zawodników i to nie tylko z powodu finansowych. Nie mając drużyny rezerw trudno mieć tylu piłkarzy. A odnosząc się jeszcze do tych nazwisk z Podkarpacia, to faktycznie taka przewaga jest w sztabie szkoleniowym. Tutaj w 80% dominujemy (śmiech)! Mówię to pół żartem, pół serio, bo to, że znamy się od wielu lat pozwala nam lepiej pracować, ale nie mamy poczucia faworyzowania jakiegokolwiek okręgu Polski. Myślę, że interesują nas zawodnicy, których jesteśmy pewni i na których nas stać. Oczywiście chcielibyśmy w głównej mierze bazować na wychowankach i zawodnikach z okolicy, ale nie jest to takie proste, jakby się wydawało.

Czwarty z tej grupy, Krzysztof Drzazga pokazuje, że Puszcza zaczyna korzystać na bliskości kilku klubów z Ekstraklasy i stajemy się miejscem, gdzie zawodnicy szerokiej kadry czy to Wisły Kraków, czy Cracovii mogą się u nas ogrywać z korzyścią dla obu stron.
Przychodząc do Puszczy, miałem taki pomysł, żeby wykorzystać siłę klubów ościennych. Na początku nie do końca byliśmy postrzegani, jako miejsce, gdzie zawodnik może się rozwinąć i wrócić do macierzystego zespołu. Bardzo mnie to cieszy, że Krzysiek trafił do nas. Łatwiej jest wejść do drużyny zawodnikowi z regionu, mieszkającemu czy to w Krakowie, czy bliżej Niepołomic. Chociaż akurat większość naszych piłkarzy docenia uroki tego miasta i przeprowadziło się tutaj. Chciałbym korzystać z takiej współpracy z klubami z Ekstraklasy, czekając na efekty pracy naszych trenerów grup młodzieżowych z trenerem Leszkiem Taraskiem na czele. Wracając do zalet Krzysztofa Drzazgi śmiejemy się, że sprowadzając 4 zawodników sprowadziliśmy całą 11. Łącznie cała ta trójka z pola może zagrać na wszystkich pozycjach. Krzysiek Drzazga może zagrać w ofensywie w każdym ustawieniu. Miał momenty, kiedy wydawało się, że jest już gotowy grę w Ekstraklasie. Mamy nadzieję, że – poprzez grę w naszym zespole – zbliży się do tego poziomu i droga tam będzie dla niego otwarta.

Czy kibice mogą się spodziewać jeszcze jakiś zmian kadrowych i kolejnych wzmocnień?
Cały czas monitorujemy rynek i zastanawiamy się nad kolejnymi posunięciami. Do końca okienka można spodziewać się ruchów zarówno w jedną jak i drugą stronę. Jeśli będziemy widzieć, że któryś z zawodników potrzebuje innego rozwiązania niż gra w naszym zespole lub będzie miał na nią małe szanse, to możemy się zdecydować na jakieś wypożyczenie. Ale raczej będzie to jednoosobowy przypadek. Jeśli chodzi o ruchy w drugą stronę to tych propozycji jest sporo. W przypadku realnej możliwości przyjścia zawodnika, który może z marszu wzmocnić naszą jakość, a będzie w naszych realiach funkcjonowania to, nie można niczego wykluczyć.