Specjaliści od horrorów

W przypadku meczów z udziałem piłkarzy Puszczy Niepołomice jedno jest pewne. Niczego nie można być pewnym aż do ostatniego gwizdka sędziego. Tym razem w ostatniej minucie gry Puszcza pokonała przed własną publicznością Polonię Warszawa.

Ileż to już meczów w tym sezonie w wykonaniu zawodników Puszczy miało pełen zwrotów akcji finał w ostatnich minutach meczu. Piłkarze Puszczy tracili punkty choćby w spotkaniach z Siarką czy Rakowem, ale również często je zdobywali, warto wspomnieć o dwóch meczach z Odrą, czy fantastycznym zwycięstwie z Kotwicą Kołobrzeg. Do tego bogatego katalogu wczoraj dopisano kolejne mecz.

Puszcza mierzyła się w sobotę z Polonią Warszawa, która choć zajmowała miejsce w strefie spadkowej to jednak przyjechała do Niepołomic podbudowana wysokim zwycięstwem nad Radomiakiem Radom. Od początku meczu w Niepołomicach Czarne Koszule bardzo dobrze się broniły i starały się sprawiać problemy defensywie Puszczy zwłaszcza w stałych fragmentach gry.

Marcin Staniszewski skapitulował po raz pierwszy w 44 minucie meczu. Najwyżej w polu karnym Puszczy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wyskoczył Bazyli Kokot i nie dał najmniejszych szans na skuteczną interwencję bramkarzowi Puszczy. Pierwsza połowa kończyła się więc przewagą przyjezdnych.

Na drugą odsłonę meczu niepołomiczanie wyszli już jednak solidnie podrażnieni. Z minuty na minutę ataki gospodarzy były coraz ciekawsze i bardziej niebezpieczne. W końcu w 58 minucie meczu na prawej stronie błysnął Łukasz Furtak, który wpadł z piłką w pole karne i dograł do Orłowskiego, ten ściągany do ziemi przez obrońcę Polonii upadł na murawę, a arbiter podyktował rzut karny. Tradycyjnie do piłki podszedł Stawarczyk i nie pomylił się, a Puszcza miała jeszcze ponad pół godziny na walkę o komplet punktów.

Kilkanaście minut później tym razem z autu do będącego w polu karnym Orłowskiego podawał Łukasz Furtak. Tym razem napastnik Puszczy nie dał się przewrócić, ale znakomicie odwrócił się z rywalem na plecach po czym posłał piłkę w długi róg bramki Pusaka wyprowadzają Puszczę na prowadzenie 2-1. Zegar wskazywał 70 minutę meczu i jeśli ktoś z obecnych na Stadionie Miejskim w Niepołomicach kibiców myślał, że to koniec emocji ogromnie się pomylił.

Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego o piłkę w polu karnym Puszczy walczył Orłowski i zdaniem arbitra robił to w sposób nieprzepisowy co spowodowało podyktowanie drugiego w tym meczu rzutu karnego. Podobnie jak Stawarczyk tak i jego odpowiednik w drużynie Polonii Bartosz Wiśniewski skorzystał z okazji i doprowadził do wyrównania 2-2. Trzeba jednak przyznać, że Marcin Staniszewski wyczuł intencje strzelca i był blisko skutecznej interwencji.

W końcówce meczu Puszcza nie miała zamiaru jednak odpuszczać. Trener Tomasz  Tułacz szukał kolejnych rozwiązać i dodatkowe impulsu, a na boisko pojawili się m.in. Łanucha i Wójcik. Ten pierwszy starał się rozstrzygnąć losy meczu w 90 minucie meczu, ale jego strzał z dystansu minął bramkę strzeżoną przez Pusaka. Filip Wójcik natomiast miał udział w akcji meczowej. Piłkę w pole karne dosyć nisko wrzucił Uwakwe, ale Wójcik znakomicie odegrał do wbiegającego w pole karne Bartkówa, który znalazł się w doskonałej pozycji do strzelenia bramki. Atak wślizgiem zaryzykował jednak Nakrosius i trafił w zawodnika Puszczy, a arbiter główny tego spotkania Szymon Lizak po raz trzeci w tym meczu wskazał na wapno. Do piłki znów podszedł Stawarczyk i sprawił, że kibice zgromadzeni na stadionie eksplodowali z radości.

Puszcza znów w dramatycznych okolicznościach pokazała, że gra do końca!