Z Pogonią było podobnie

Marcin Orłowski otworzył wynik sobotniego spotkania z Błękitnymi Stargard. Goście długo protestowali sądząc, że bramki nie było, zdaniem Marcina z boiska wydawało się, że piłka przekroczyła w całości linię bramkową.

Z boiska wydawało mi się, że piłka minimalnie przekroczyła linię. To była stykowa sytuacja. Podobną bramkę zdobyłem z Pogonią w Pucharze Polski i nawet kamery Polsatu nie potrafiły do końca rozwiać wątpliwości. Z boiska wydawało się, że to wpadło. Sędzia boczny się ni zawahał i od razu podniósł chorągiewkę – mówił po spotkaniu napastnik Puszczy Niepołomice.

Cieszymy się bo to była ważna bramka. Na 1-0 do przerwy. Mieliśmy kilka sytuacji, ale mimo to długo nie mogliśmy otworzyć tego wyniku. W końcu tuż przed przerwą się udało – dodał Orłowski.

Po raz kolejny piłkarze Puszczy sprawiali rywalom sporo problemów przy stałych fragmentach gry, które tradycyjnie są wizytówką niepołomickiej drużyny.

Duży problem mieli z nami piłkarze Błękitnych przy stałych fragmentach. Okazję do przerwy miał Michał Czarny, próbował też Longin. Ćwiczymy to na treningach i udało się. Boisko też jeszcze nie doszło do siebie i trzeba bazować na tych stałych fragmentach – ­zauważył.  

Przed uderzeniem z rzutu wolnego Bartosza Żurka również sytuacja była stykowa. Orłowski faulowany był w pobliżu pola karnego, jak sam zauważył, arbiter miał trudną decyzję do podjęcia.
Może nawet lepiej żeby był rzut wolny (śmiech)! Karny to jeszcze nie gol i moglibyśmy go nie trafić. Z boiska wydawało mi się, że byłem faulowany w polu karnym. Być może arbiter podjął właśnie taką decyzję bo pamiętał o sytuacji z bramką w pierwszej połowie. Błękitni znów głośno protestowali, to tym razem wskazał na rzut wolny – stwierdził.

W drugiej połowie mający na swoim koncie żółtą kartkę Orłowski został zmieniony. Trener nie chciał ryzykować gry w osłabieniu, zwłaszcza, że „Orzeł” był pod baczną uwagą arbitra tego spotkania. Musiałem zejść bo, miałem już kartkę, zawodnicy mnie prowokowali a, arbiter miał na mnie oko. Tym bardziej, że jestem typem napastnika który szuka kontakt z rywalem. Później bałem się tymi rękami pracować, żeby nie dostać kartki i nie osłabić zespołu, zwłaszcza, że Błękitni przy każdym kontakcie strasznie dyskutowali i prowokowali.

Na zakończenie Marcin Orłowski odniósł się do znakomitego startu niepołomickiej drużyny. Przy dobrym układzie został jeden mecz straty do Radomiaka. Widać, że oni są wyraźnie w dołku na początku tego roku. My natomiast mamy dobry start. Seria trzech-czterech zwycięstw w tej lidze pozwala się wywindować w górę tabeli. Dzięki temu trzeba to wykorzystać i doskoczyć  – zakończył Marcin Orłowski.