Żytek show w Łodzi!

Żaden opis nie odda tego. co działo się dziś wczesnym popołudniem w Łodzi. Choć na zespół przegrywał po pierwszej połowie 3:1, finalnie zremisował 4:4. Kapitalne zawody rozegrał dziś Wiktor Zytek, który popisał się hat trickiem. 

Łodzianie od początku przejęli inicjatywę. Już w 9. minucie meczu gospodarze otworzyli wynik spotkania. W polu karnym faulowany był Sajdak. Jedenastkę na gola pewnym uderzeniem zamienił Dominguez. Nie zdążyliśmy jeszcze otrząsnąć się po pierwszym ciosie, a ŁKS wyprowadził drugie trafienie. Znowu w roli głównej wystąpił nasz były zawodnik – Sajdak. Pomocnik uderzył zza pola karnego, piłkę do boku odbił Kobylak, ale ta trafiła wprost pod nogi Wolskiego, który nie miał kłopotów z umieszczeniem jej w siatce. Na pierwszą groźną akcję naszego zespołu czekaliśmy do 16. minuty. Seraffin zagrał w tempo do wbiegającego pole karne Spławskiego. Ten odrazu oddał strzał, jednak dobrą interwencją popisał się Malarz.

Przełomowa akcja meczu miała miejsce w 27. minucie. Wiktor Żytek wybiegł sam na sam, przed polem karnym faulem powstrzymał go Wolski. Sędzia nie mógł podjąć innej decyzji i pokazał zawodnikowi ŁKS-u czerwoną kartkę. Chwilę pózniej rzut wolny wykonywał sam poszkodowany. Mocny strzał minął mur i błąd przy interwencji popełnił Malarz i złapaliśmy kontakt. Szybko jednak mogliśmy zostać skarceni, bo w kolejnej akcji Trąbka uderzył w słupek, a do pustej bramki nie trafił Klimczak. W 36. minucie faulowany w polu karnym był Sajdak. Pewnym egzekutorem okazał się po raz kolejny Dominguez.

Po przerwie trener Tułacz zdecydował się na 3 zmiany, w tym roszadę na bramce. Już na początku drugiej części gry zrobiło się gorąco pod bramką łodzian. Rakoczy minął Malarza, ale wygonił się do boku i jego strzał trafił tylko w boczną siatkę. W 56. minucie znów zmniejszyliśmy straty. Klec wypatrzył wbiegającego w pole karne Rakoczego. Ten obsłużył podaniem Spławskiego, a nasz napastnik obrócił się z obrońcą na plecach i posłał mocny strzał tuż przy słupku obok bezradnego Malarza. Kiedy wydawało się, że Żubry pójdą za ciosem, Pirulo wyszedł sam na sam z Górskim. Nasz golkiper wygrał jednak ten pojedynek. Niestety minutę później było 4:2. Do wybitej z pola karnego piłki dopadł Dominguez i umieścił piłkę obok Górskiego. Puszcza nie składała jednak broni. W 70. minucie Knap dośrodkował z wolnego idealnie na głowę Żytka, a ten wpakował piłkę do bramki ŁKS-u. Klika minut później łodzianom dopisało szczęście. Spławski przymierzył z dystansu, a Malarz sparował futbolówkę na słupek. W kolejnej akcji znów w roli głównej wystąpił Żytek. Łodzianie wybijali piłkę z pola karnego, Stępień przytomnie piętą zagrał do wbiegającego w pole karne pomocnika. Żytek mocnym strzałem pokonał Malarza po raz trzeci, a Puszcza doprowadziła do remisu 4:4! Mimo, że do końca meczu został kwadrans, to żadne ze stron nie potrafiła przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Do Niepołomic wracamy z punktem i już czekamy na środowe spotkanie z liderem Fortuna 1 Ligi – Bruk-Bet Termaliką Niecieczą.

ŁKS Łódź – Puszcza Niepołomice 4:4 (3:1)

1:0 Dominguez 9′ (k.)

2:0 Wolski 11′

2:1 Żytek 28′

3:1 Dominguez 37′ (k.)

3:2 Spławski 56′

4:2 Dominguez 59′

4:3 Żytek 73′

4:4 Żytek 75′

Żółte kartki: Sobociński, Klimczak – Serafin, Skrzypczak, Mikołajczyk.

Czerwona kartka: Wolski (faul).

Sędziował: Mariusz Złotek (Gorzyce).

ŁKS: 1. Arkadiusz Malarz (kpt), 2. Jan Sobociński, 3. Adrian Klimczak (79′ 4. Carlos Moros Gracia), 5. Maciej Dąbrowski, 6. Maciej Wolski, 10. Antonio Dominguez, 19. Michał Trąbka (59′ 8. Kamil Dankowski), 20. Jose Antonio Ruiz Lopez (79′ 11. Tomasz Nawotka), 22. Łukasz Sekulski (79′ 9. Samuel Corral Valero, 90′ 42. Dragoljub Srnić), 26. Przemysław Sajdak, 29. Maksymilian Rozwandowicz.

Puszcza: 22. Gabriel Kobylak (46′ 99. Mateusz Górski), 3. Michał Czarny (68′ 7. Jakub Bartosz), 5. Konrad Stępień, 6. Mateusz Skrzypczak (46′ 20. Karol Knap), 9. Łukasz Spławski, 10. Hubert Tomalski (46′ 18. Michał Klec), 14. Jakub Serafin, 24. Michał Rakoczy (81′ 11. Marcin Stefanik), 25. Wiktor Żytek, 28. Michał Mikołajczyk (kpt), 77. Erik Cikos.