AKTUALNOŚCI

Podsumowanie 2025 roku: część I

FOTO OSCAR MROZOWSKI | OVERLIA STUDIO

Powoli zamykamy trudny, ciężki dla nas rok 2025. To okres, w którym zakończyła się piękna przygoda niepołomickich „Żubrów” w PKO BP Ekstraklasie. Kryzysy wynikowe towarzyszyły nam – niestety – dość regularnie. Jednak nawet w tych minionych dwunastu miesiącach możemy znaleźć kilka pięknych chwil, do których możemy wracać z przyjemnością.

Po pierwszej części rozgrywek 2024/25 wszystko wydawało się zmierzać w dobrą stronę dla „Żubrów”. Do roku 2025 przystępowaliśmy z punktu, w którym Puszcza zajmowała miejsce nad strefą spadkową i ponownie awansowała do ćwierćfinału STS Pucharu Polski.

Wszystko zaczęło się dosłownie tuż po Nowym Roku – już 2 stycznia nasi zawodnicy wrócili do treningów, by przejść badania wydolnościowe. Cztery dni później rozpoczęły się treningi drużynowe, zaś dziesiątego dnia miesiąca: dwa pierwsze sparingi, wygrane nad Cracovią (3:2) i słowackim MFK Stará Ľubovňa (3:1). Z dużym optymizmem można było przystąpić do zagranicznego zgrupowania – pierwszego w historii naszego klubu. Zespół „Żubrów” udał się na obóz w tureckim Side, gdzie rozegrał kolejne trzy mecze kontrolne. Dwa z nich: z Bohemians Praga oraz FK IMT Beograd zakończyły się porażkami naszego zespołu. Zanotowaliśmy także bezbramkowy remis z kosowskim FC Suhareka. Na zwycięski szlak wróciliśmy dopiero po powrocie do Polski, pokonując Czarnych Połaniec i JKS Jarosław, a także remisując z ligowym rywalem z Radomia.

Równocześnie zimowe okienko transferowe przyniosło nowe twarze do naszego zespołu – wzmacniające przede wszystkim formację ofensywną oraz pomoc. Koszulkę Puszczy na start wiosny założyli Herman Barkouski, Antoni Klimek, Georgiy Zhukov oraz wypożyczony do końca sezonu z Cracovii Jani Atanasov. Do Niepołomic wrócili również inni wypożyczeni: Jakub Stec i Jakub Wójcik. Gotowi i ograni mogliśmy wyczekiwać startu rundy, którą rozpoczynaliśmy w Zabrzu.

„Żubry” udały się na ten nieodległy wyjazd w niedzielę, 2 lutego. Inauguracja ligowego grania zakończyła się remisem: po bramce Konrada Stępnia w ostatnich minutach meczu zapisaliśmy sobie na koncie cenny punkt. Niestety, przez pewien czas pozostawał on jedynym, który mogliśmy sobie dodać. Dwa kolejne spotkania – z Zagłębiem Lubin oraz Legią Warszawa – zakończyliśmy porażkami. Przełamaniem okazał się wyjazd do Gdańska, podczas którego Puszcza pokonała beniaminka 2:0. Bramki dla naszego zespołu zdobyli wówczas Piotr Mroziński i Artur Crăciun, a sam mecz rozpoczął wyjątkowo ważny i intensywny okres w harmonogramie „Żubrów”. Na przestrzeni zaledwie jednego tygodnia przyszło nam zagrać mecz ćwierćfinałowy w STS Pucharze Polski, a także szczególnie prestiżowe starcie w lidze – pierwszy mecz w naszym domu, w Niepołomicach.

Pierwszą część planu udało się nam zrealizować, choć nie bez problemów. 27 lutego na stadionie Polonii w Warszawie nasz zespół po dogrywce pokonał „Czarne Koszule”, zapewniając sobie po raz pierwszy w historii grę w półfinale krajowego Pucharu! Naszym rywalem w walce o finał została szczecińska Pogoń. Gospodarzem meczu miała być jednak Puszcza – cała niepołomicka społeczność zakreśliła więc datę spotkania na czerwono w swoich kalendarzach.

Mniej udane okazała się jednak inauguracja PKO BP Ekstraklasy przy K2. Naszym rywalem w chłodne, marcowe popołudnie był Motor Lublin, który po bramce Arkadiusza Najemskiego wywiózł z Niepołomic komplet punktów. Ten wynik położył się cieniem na dyspozycji zespołu, który przegrał również kolejne spotkanie, ulegając na wyjeździe Koronie Kielce. Pierwszą – i jak do tej pory jedyną – ekstraklasową wygraną na własnym stadionie obejrzeliśmy dopiero w kolejnym meczu: z Piastem Gliwice, gdzie dwa precyzyjnie wykonane rzuty karne pozwoliły nam sięgnąć po zwycięstwo. W obydwu wypadkach egzekutorem był Artur Crăciun. Dzięki jego trafieniom 16 marca stadion w Niepołomicach zobaczył pierwsze ekstraklasowe zwycięstwo.

Niestety, mecz z gliwiczanami był ostatnim zwycięstwem Puszczy w tamtym sezonie. Przez kolejne dwa ligowe miesiące dopisywaliśmy do swojego konta pojedyncze „oczka” za remisy, wyrywając punkty między innymi Rakowowi Częstochowa i Radomiakowi Radom. W obydwu wypadkach o sukcesie decydowały bramki w ostatnich minutach meczu. Punkt dopisaliśmy sobie również po ostatniej kolejce, gdzie podzieliliśmy się zdobyczą ze Śląskiem Wrocław. Poza tymi pojedynczymi sytuacjami jednak wiosna nie przyniosła nam wielu pozytywnych emocji. Puszcza powoli osuwała się w tabeli, by w dniu 12 maja, po porażce 2:3 ze Stalą Mielec, matematycznie stracić ostatnie szanse na utrzymanie.

Na tym niewesołym tle odznaczają się szczególnie ważne mecze z Pogonią Szczecin, która najpierw zagrała w Niepołomicach mecz półfinałowy Pucharu Polski (0:3), a następnie stworzyła z nami najbardziej szalone widowisko w sezonie. 25 kwietnia w strugach deszczu przegraliśmy z „Portowcami” 4:5, wypuszczając z rąk prowadzenie dwiema bramkami. Miesiąc później to właśnie ten mecz trener Tułacz określił jako kluczowy dla niefortunnego przebiegu końcówki sezonu.

Po meczu z Pogonią Szczecin – kiedy mieliśmy bardzo korzystny wynik, ale go nie dowieźliśmy – kręgosłup mentalny drużyny pękł. Nie byliśmy w stanie go scalić, a ja – jako trener – czuję się za to odpowiedzialny. – mówił nasz szkoleniowiec po ostatnim spotkaniu sezonu.

Kiedy stało się jasne, że w kolejnym sezonie przyjdzie nam rywalizować na niższym poziomie rozgrywkowym, przed klubem stanęło ogromne wyzwanie przebudowy zespołu. Czasu nie było dużo – na horyzoncie widać już było drugie półrocze 2025 i nowy sezon Betclic I Ligi.

Ciąg dalszy nastąpi.