„Druga dogrywka w życiu”

Kamil Łączek  trafieniem z Koroną zdobył pierwszą bramkę dla Puszczy Niepołomice. Jego gol przywrócił wiarę naszej drużyny w pozytywne zakończenie spotkania czego byliśmy świadkami.

Kluczowym momentem było szybkie wyrównanie. Uwierzyliśmy, że możemy odrobić straty. Gracz Korony po faulu obejrzał drugą żółtą kartkę i od razu z wykonania tego rzutu wolnego padła bramka mówił jeden z bohaterów wczorajszego spotkania.

Dla Kamila był to szczególnie ważny moment. Pierwsza bramka w barwach Puszczy strzelona w kluczowym momencie dogrywki. Trudno o lepszą okazję na premierowe trafienie. Bardzo się cieszę z tej strzelonej bramki zwłaszcza w meczu przeciwko drużynie z Ekstraklasy, nie ma co jednak popadać w hurraoptymizm. Wiadomo jednak, że w sporcie jest różnie, raz u góry, raz na dole – powiedział. To moja pierwsza bramka tutaj, wreszcie coś zaczęło się dziać w Puszczy! Dostałem dzisiaj zaufanie od trenera i mam nadzieję, że również w kolejnych meczach uda mi się je wykorzystać – dodał Kamil Łączek.

Pięć minut przed zakończeniem wyczerpanego skrzydłowego zmienił Roman Stepankov, jak się okazało, była to bowiem druga w karierze Kamila rozegrana dogrywka.
W końcówce dogrywki zaczęły mnie już łapać skurcze. Pierwszą dogrywkę w życiu grałem w meczu z Wdą Świecie, a teraz byłą druga. Organizm pewnie nie był do tego przyzwyczajony (śmiech)! 115 minut to jednak spory wysiłek, ale po takim zakończeniu zmęczenia długo odczuwać nie będziemy – komentował.

Z minuty na minutę gra Puszczy wyglądała w tym meczu coraz lepiej. Duże znaczenie na poprawę gry miała przerwa pomiędzy pierwszą a drugą połową. Trener Tułacz świetnie wykorzystał ten czas i nastawił do walki swoich zawodników.
Po zakończeniu pierwszej połowy trener powiedział nam, że nie mamy co się bać Korony, że są to tacy sami faceci jak my, tyle że grają dwie ligi wyżej. Naszym celem było zaprezentowanie wszystkich atutów i pokazanie się z jak najlepszej strony. Wydaje mi się, że Korona nie stworzyła sobie zbyt wielu sytuacji, a my jednak mogliśmy strzelić bramkę już dużo wcześniej. Damian Lepiarz dwa razy strzelał, ja też zamiast dogrywać do Marcina Orłowskiego mogłem strzelać, ale moja prawa noga to bardziej do tramwaju (śmiech)! Jeśli będę miał drugą podobną sytuację to uderzę, zwłaszcza, że trener Tułacz powiedział mi, co myślał na ten temat . To był szósty metr, powinienem to uderzyć ­­– ocenił.

Te rzuty karne to jednak była wojna nerwów. Od pierwszej serii wiedzieliśmy, że jesteśmy bardzo blisko, ale to się tak ułożyło, że Korona szybko odrobiła stratę po dwóch niestrzelonych jedenastkach. Koniec końców wytrzymaliśmy to i gramy dalej –dodał wyraźnie uradowany.

W kolejnej rundzie rywalizacji Puszcza zagra z lepszym w parze Lechia Gdańsk – Piast Gliwice, to spotkanie zostanie jednak rozegrane dopiero 24 sierpnia. Zwycięzca 21 września przyjedzie do Niepołomic na mecz 1/8 finału.

To z kim zagramy w kolejnym meczu nie ma większego znaczenia. Lepiej patrzeć na to, że jaki progres zrobiliśmy. Przyjechała do nas drużyna z Ekstraklasy i choć do przerwy było jeszcze 1-2, ale skończyło się wysokim 1-5. Dzisiaj walczyliśmy jak równy z równym i nawet gdyby nie udało się tego rozstrzygnąć w karnych to naprawdę nie mielibyśmy sobie czego zarzucić. Czy teraz będzie Piast czy Lechia, obojętnie to znów będzie dla nas i dla kibiców spore wydarzenie. Ja jestem ze Śląska więc wolałbym żeby przyjechał Piast ­– powiedział Łączek.

Już w najbliższą niedzielę Puszcza podejmie w Radomiu, Radomiaka. Czy w pierwszym składzie znajdzie się miejsce dla jednego z architektów wtorkowego sukcesu?

Czy zagram w Radomiu? To będzie decyzja trenera. Nie wiem czy się przybliżyłem do pierwszego składu na następny mecz czy nie. Jeśli dostanę szansę postaram się ją wykorzystać. Trzeba utrzymać formę i dalej solidnie punktować w lidze. To przecież dla nas priorytet ­­– zakończył wyraźnie uradowany i zmęczony Kamil Łączek.