Podsumowanie sezonu 2024/25: część I, runda jesienna
FOTO OSCAR MROZOWSKI | OVERLIA STUDIOZa nami kolejne emocjonujące 12 miesięcy, podczas których zapisaliśmy nową kartę w historii „Żubrów”. I choć – niestety – jej koniec jest daleki od happy-endu, to jednak w trakcie sezonu mogliśmy przeżyć wspólnie kilka pięknych, pamiętnych momentów. Zerknijmy więc wstecz na momenty z sezonu 2024/25, które pozostaną z nami na długie lata.
Do kolejnej rundy na szczeblu PKO BP Ekstraklasy przystąpiliśmy ze sporą liczbą roszad. Letnie okno transferowe w Niepołomicach przebiegło intensywnie, poszerzając zestaw graczy, którymi mógł dysponować nasz sztab szkoleniowy. Koszulkę Puszczy po raz pierwszy założyli między innymi Dawid Abramowicz, Jakov Blagaić, Dawid Szymonowicz, Michal Siplak czy też Mateusz Radecki. Wszyscy zadebiutowali w naszych barwach już od pierwszego spotkania. 19 lipca 2024 rozpoczęliśmy rozgrywki z wysokiego „C”, jakim wydawało się spotkanie ze świeżo upieczonym mistrzem Polski, Jagiellonią Białystok.
Okazało się jednak, że wyzwanie nie było aż tak groźne. Mimo oczywistych przewag naszego rywala, przez ponad 75 minut byliśmy blisko sprawienia niespodzianki, jaką byłoby urwanie punktu na trudnym terenie. Szczelną defensywę naszego zespołu gospodarze sforsowali dopiero w 78. minucie. Dobra postawa przyniosła jednak efekty już w kolejnym spotkaniu – po remisie 2:2 z Górnikiem Zabrze na nasze konto wpadło pierwsze „oczko”. Mecz możemy pamiętać szczególnie w kontekście szalonej drugiej połowy, podczas której zobaczyliśmy cztery trafienia, oraz debiutanckiego trafienia Michalisa Kosidisa. Grecki napastnik zaaklimatyzował się w zespole błyskawicznie, zdobywając bramkę już w drugim dniu po zakontraktowaniu. Czas pokazał, że stał się zarazem najlepszym snajperem zespołu w tym sezonie.
Zespół powoli wchodził „na obroty” i się rozkręcał. Mimo rozpoczęcia sierpnia od porażki 0:1 w deszczowym Lubinie, przez kolejne tygodnie notowaliśmy nasz najlepszy okres w tym sezonie. Od 11 sierpnia aż do 21 września pozostawaliśmy zespołem niepokonanym w lidze. Świetną serię zakończyła porażka 1:2 w Małopolskim Święcie Futbolu z Cracovią, lecz przed nią obejrzeliśmy między innymi trzy remisy z solidnymi rywalami środka tabeli (Motor Lublin, Korona Kielce, Piast Gliwice), efektowne 2:2 z Legią Warszawa, a przede wszystkim – nasze najwyższe zwycięstwo w całej dwuletniej historii gry w elicie. W gorący, piątkowy wieczór w środku sierpnia „Żubry” rozbiły beniaminka z Gdańska 4:1 po bramkach Konrada Stępnia, Michalisa Kosidisa oraz dwukrotnie Romana Yakuby.
Odniesione w dramatycznych okolicznościach, po kilkunastu seriach rzutów karnych zwycięstwo nad Górnikiem Łęczna w I rundzie Pucharu Polski (1:1 i 10:9 w „jedenastkach”) okazało się być naszą jedyną wygraną w całym nadchodzącym miesiącu. Niezależnie od przebiegu spotkania i jakości przeciwnika – „Żubrom” zawsze brakowało czegoś, by postawić kropkę nad „i”, zdobywając jakiekolwiek punkty. Aż do 29 października ulegaliśmy kolejnym rywalom, najbliżej zdobyczy będąc podczas meczu w Szczecinie, przegranego minimalnie (1:2). Niestety, w trakcie gorszej passy zanotowaliśmy także najwyższą porażkę w historii naszych występów na tym szczeblu. Niechlubny rekord został ustanowiony 4 października, kiedy to aż sześcioma bramkami ulegliśmy beniaminkowi z Katowic.
W roli dobrego impulsu, który pomógł nam się przełamać, ponownie wystąpiły rozgrywki Pucharu Polski. Podczas 1/16 finału odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo od ponad miesiąca, pokonując pierwszoligową Kotwicę Kołobrzeg na jej terenie. Jak się okazało, był to przyczynek do zwyżki formy, zasygnalizowanej najdobitniej podczas meczu z liderem, a późniejszym mistrzem Polski: Lechem Poznań. „Żubry” przystępowały do tego spotkania z ostatniej pozycji w tabeli, lecz mimo to pokonały faworyta 2:0 po bramkach Dawida Szymonowicza i Michalisa Kosidisa. Od tego momentu weszliśmy w ostatni etap jesieni, który – na szczęście – pod wieloma względami przypominał ten pierwszy, początkowy.
Ciąg dalszy nastąpi.