Podsumowanie sezonu 2024/25: część II, runda wiosenna

FOTO OSCAR MROZOWSKI | OVERLIA STUDIO

Po pierwszej części rozgrywek 2024/25 wszystko wydawało się zmierzać w dobrą stronę dla „Żubrów”. Puszcza zajmowała miejsce nad strefą spadkową, ponownie awansowała też do ćwierćfinału krajowego Pucharu. Nic nie zdawało się zapowiadać późniejszego obrotu spraw i smutnego zabarwienia, jakie przybrała dla nas ligowa wiosna.

Zimowe okienko transferowe przyniosło kolejne nowe twarze do naszego zespołu – wzmacniające przede wszystkim formację ofensywną oraz pomoc. Koszulkę Puszczy na start wiosny założyli Herman Barkouski, Antoni Klimek, Georgiy Zhukov oraz wypożyczony do końca sezonu z Cracovii Jani Atanasov. Do Niepołomic wrócili również inni wypożyczeni: Jakub Stec i Jakub Wójcik. Zespół po raz pierwszy w historii klubu udał się na zagraniczne zgrupowanie w tureckim Side, gdzie rozegrał trzy mecze kontrolne. Cztery kolejne, uzupełniające sparingi zagraliśmy w kraju, mierząc się już głównie z polskimi rywalami.

Pierwsze starcie o punkty zaplanowane zostało na 2 lutego. Wówczas „Żubry” udały się na nieodległy wyjazd do Zabrza, by zmierzyć się z Górnikiem. Inauguracja ligowego grania zakończyła się remisem: po bramce Konrada Stępnia w ostatnich minutach meczu zapisaliśmy sobie na koncie cenny punkt. Niestety, przez pewien czas pozostawał on jedynym, który mogliśmy sobie dodać. Dwa kolejne spotkania – z Zagłębiem Lubin oraz Legią Warszawa – zakończyliśmy porażkami. Przełamaniem okazał się wyjazd do Gdańska, podczas którego Puszcza pokonała beniaminka 2:0. Bramki dla naszego zespołu zdobyli wówczas Piotr Mroziński i Artur Crăciun, a sam mecz rozpoczął wyjątkowo ważny i intensywny okres w harmonogramie „Żubrów”. Na przestrzeni zaledwie jednego tygodnia przyszło nam zagrać mecz ćwierćfinałowy w Pucharze Polski, a także szczególnie prestiżowe starcie w lidze – pierwszy mecz w naszym domu, w Niepołomicach.

Pierwszą część planu udało się nam zrealizować, choć nie bez problemów. 27 lutego na stadionie Polonii w Warszawie nasz zespół po dogrywce pokonał „Czarne Koszule”, zapewniając sobie po raz pierwszy w historii grę w półfinale Pucharu Polski! Naszym rywalem w walce o finał została szczecińska Pogoń. Gospodarzem meczu miała być jednak Puszcza – cała niepołomicka społeczność zakreśliła więc datę spotkania na czerwono w swoich kalendarzach.

Mniej udane okazała się jednak inauguracja PKO BP Ekstraklasy przy K2. Naszym rywalem w chłodne, marcowe popołudnie był Motor Lublin, który po bramce Arkadiusza Najemskiego wywiózł z Niepołomic komplet punktów. Ten wynik położył się cieniem na dyspozycji zespołu, który przegrał również kolejne spotkanie, ulegając na wyjeździe Koronie Kielce. Pierwszą – i jak do tej pory jedyną – ekstraklasową wygraną na własnym stadionie obejrzeliśmy dopiero w meczu z Piastem Gliwice, gdzie dwa precyzyjnie wykonane rzuty karne pozwoliły nam sięgnąć po zwycięstwo. W obydwu wypadkach egzekutorem był Artur Crăciun.

Niestety, mecz z gliwiczanami był ostatnim zwycięstwem Puszczy na poziomie PKO BP Ekstraklasy minimum na rok. Przez kolejne dwa ligowe miesiące dopisywaliśmy do swojego konta pojedyncze „oczka” za remisy, wyrywając punkty między innymi Rakowowi Częstochowa i Radomiakowi Radom. W obydwu wypadkach o sukcesie decydowały bramki w ostatnich minutach meczu. Punkt dopisaliśmy sobie również po ostatniej kolejce, gdzie podzieliliśmy się zdobyczą ze Śląskiem Wrocław. Poza tymi pojedynczymi sytuacjami jednak wiosna nie przyniosła nam wielu pozytywnych emocji. Puszcza powoli osuwała się w tabeli, by w dniu 12 maja, po porażce ze Stalą Mielec, matematycznie stracić ostatnie szanse na utrzymanie.

Na tym niewesołym tle odznaczają się szczególnie ważne mecze z Pogonią Szczecin, która najpierw zagrała w Niepołomicach mecz półfinałowy Pucharu Polski (0:3), a następnie stworzyła z nami najbardziej szalone widowisko w sezonie. 25 kwietnia w strugach deszczu przegraliśmy z „Portowcami” 4:5, wypuszczając z rąk prowadzenie dwiema bramkami. Miesiąc później to właśnie ten mecz trener Tułacz określił jako kluczowy dla niefortunnego przebiegu końcówki sezonu.

Po meczu z Pogonią Szczecin – kiedy mieliśmy bardzo korzystny wynik, ale go nie dowieźliśmy – kręgosłup mentalny drużyny pękł. Nie byliśmy w stanie go scalić, a ja – jako trener – czuję się za to odpowiedzialny. – mówił nasz szkoleniowiec po ostatnim spotkaniu sezonu.

W rozgrywkach 2024/25 rozegraliśmy łącznie 39 spotkań: 34 ligowe oraz 5 w Pucharze Polski. Dziewięciokrotnie odnosiliśmy w nich zwycięstwa, osiągając historyczny pucharowy półfinał, lecz zarazem – niestety – żegnając się z ligą. Dwuletnia przygoda „Żubrów” w PKO BP Ekstraklasie kończy się wraz z ostatnim akordem tego sezonu. Wierzymy jednak, że nieraz jeszcze Puszcza Niepołomice przypomni o sobie sportowej Polsce. Wysokim szczeblom krajowej piłki nie mówimy „żegnaj”. Mówimy „do zobaczenia”.