Tomasz Tułacz: To jest wstyd

FOTO OSCAR MROZOWSKI | OVERLIA STUDIO

Za nami wyjazdowy mecz 31. kolejki PKO BP Ekstraklasy, zakończony dotkliwą porażką „Żubrów” w Poznaniu. Po ostatnim gwizdku spotkanie podsumowali obydwaj szkoleniowcy: Tomasz Tułacz oraz Niels Frederiksen.

Tomasz Tułacz (Puszcza Niepołomice): Gratulacje dla Lecha. Wygrali w bardzo wysokim rozmiarze, przy naszej słabej postawie – ale to jedno, a gra Lecha to drugie. Aktywność, kreatywność i determinacja tych bardzo dobrych piłkarzy, jakich ma rywal, była aktualnie dla mojego zespołu za wysoka. Skończyło się takim wynikiem, jakim się skończyło.

Z tego miejsca chciałbym przeprosić wszystkich kibiców, działaczy, osoby pracujące w klubie. To jest wstyd, przegrać 8:1. Ja wiem, że tak przegrywały też dużo lepsze zespoły: chociażby Brazylia na mundialu, czy też wiele drużyn klubowych, lepszych od Puszczy. Mam jednak swój honor i ambicję, więc chciałbym przeprosić wymienione osoby.

Przygotowania na dzisiejszy mecz zakładały ustawienie do szybkiego ataku i kontrataku. Cały plan jednak wziął w łeb w trzeciej minucie. Tak jak mówiłem: dyspozycja Lecha to jedno, nasza – drugie, ale trzeba też zauważyć, jakie bramki strzelał rywal. Nasza oczywiście też była ładna, ale to Lech dzisiaj pokazał wielu kandydatów do miana bramki kolejki czy nawet sezonu. Jeśli traci się trzy takie gole do 16. minuty, to traci się też luz i swobodę działań.

Lech był dziś również niesamowicie zdeterminowany – proszę tylko zobaczyć, jak wracał do obrony i jak funkcjonowały jego fazy przejściowe. Graliśmy już z nim trzy razy po awansie do Ekstraklasy, ale tak zdeterminowanej wersji zarówno w defensywie, jak i działaniach ofensywnych jeszcze nie „trafiliśmy”. Chcę to podkreślić, ale jednocześnie zaznaczyć, że to nas nie usprawiedliwia. Uważam, że to my powinniśmy przewyższać mentalnie zespół Lecha. Wiem, w jakim jesteśmy momencie i co wydarzyło się kolejkę wcześniej – trudno było dziś zespołowi zafunkcjonować po takiej porażce, jak z Pogonią. Niestety morale nie zostało odbudowane, dziś również bardzo szybko się skończyło.

Co innego trenowaliśmy, a co innego zagraliśmy. Czeka nas naprawdę poważna rozmowa po tym meczu. Do czegoś musi dojść, by zespół zrozumiał, o co walczymy i jak się trzeba zachowywać w takich meczach. Mam nadzieję, że ta kolejka nie pobawi nas szans na utrzymanie w lidze.

Czy nadal wierzę? Jestem tu, gdzie jestem właśnie dzięki temu, że nigdy się nie poddaliśmy. Natomiast jestem też wzburzony tym, co się wydarzyło i liczę również na wzburzenie zawodników. Dziś wszedłem po meczu do szatni i zastałem ciszę, a reakcja powinna być zupełnie inna. Najwięcej zależy od tego, jak zafunkcjonują piłkarze, by osiągać nasze trudne cele. Czy to uniosą, czy potrafią dobrze funkcjonować do końca? Dopóki jest możliwość uratowania tej ligi dla Puszczy Niepołomice, będziemy walczyć. Gramy jeszcze z Stalą i Śląskiem u siebie, a także Widzewem na wyjeździe. To nie są mecze, których się nie da wygrać. Może dziwnie to zabrzmi w kontekście wyniku, ale z Lechem też chcieliśmy się pobić. Zostaliśmy jednak pobici i biorę za to odpowiedzialność jako osoba, która odpowiada za drużynę.

Nie jesteśmy tuzami, ale wiele razy już pokazaliśmy charakter. Jest satysfakcja z tego, co się robi, kiedy funkcjonuje się z zespołem, który pokazywał wysoki mental. Dziś też jeszcze się nic nie skończyło. Oczywiście czeka nas bardzo trudne zadanie, a wyjść z tego dołka będzie ciężko. Będziemy jednak walczyć do końca.

Niels Frederiksen (Lech Poznań): Cóż mogę powiedzieć, po prostu zagraliśmy bardzo dobry mecz. Jestem zadowolony z postawy zespołu, bo byliśmy dziś agresywni i zaangażowani. 90 minut na bardzo dużej intensywności. W długich fragmentach gry wyglądaliśmy dokładnie tak, jak chcieliśmy wyglądać. To bardzo ważne w kontekście tego, jak nierówno wyglądał nasz ostatni mecz. Tym bardziej nas to cieszy.

Muszę obejrzeć jeszcze raz wszystkie gole, zwłaszcza te w wykonaniu Sousy, Gholizadeha oraz Hoticia. Jeśli posyłasz piłkę w okienko, to zawsze bramka jest przepiękna. Wszystkie te trafienia były szczególnej urody i trudno wskazać mi najlepsze z nich.

Kiedy tak wysoko prowadzisz do przerwy, niełatwo jest wpłynąć na zawodników. Poprosiłem ich, by nie pozwolili sobie na rozluźnienie w drugiej połowie. Udało się utrzymać koncentrację. Nie wydaje mi się, żeby w seniorskim futbolu przytrafiło mi się tak wysokie zwycięstwo. Nieczęsto wygrywa się przecież siedmioma bramkami.

Dzisiejsze zmiany nie były podyktowane tym, by oszczędzać piłkarzy przed meczem z Legią. Afonso Sousa odczuwał zmęczenie i sam poprosił o zmianę, a Ali Gholizadeh nie trenował przez ostatnie dwa tygodnie na pełnych obrotach. Musieliśmy zachować ostrożność. Podobnie sytuacja ma się w przypadku Mikaela Ishaka, którego zdrowie również musimy mieć na uwadze.