Zabrakło trzech minut…

Puszcza Niepołomice zaledwie zremisowała 2-2 z Sandecją Nowy Sącz w spotkaniu IX kolejki rozgrywek piłkarskiej I ligi.

Mecz który był powrotem do Nowego Sącza trenera Dariusza Wójtowicza oraz Petara Borovićanina rozpoczął się od składnych akcji gospodarzy. W piątek minucie gry zespół Sandecji miał rzut wolny. Piłkę oddaloną o niespełna 20 metrów od bramki której strzegł Krystian Stępniowski uderzył Tomasz Margol. Na szczęście jednak piłka zatrzymała się na bocznej siatce.

Najgroźniejszą okazję gospodarze mieli w siódmej minucie meczu. Po składnej akcji piłka spadła pod nogi Fabiana Fałowskiego, który z pięciu metrów uderzył wysoko ponad bramką. Z każdą minutą do głosu dochodzili jednak goście.

W 19 minucie piłkę wybitą po rzucie rożnym dla Sandecji przejął Paweł Moskwik. Minął po drodze dwóch rywali, przebiegł z piłką pół boiska i dośrodkował w pole karne. Tam prócz bramkarza Sandecji Marcina Cabaja, byli wbiegający Bartosz Biel i Sebastian Janik. Piłka w rezultacie trafiła do Sebastiana, który w sytuacji więcej niż stuprocentowej trafił w bramkarza Sandecji.

Sytuacja zemściła się szybciej niż mogłoby się wydawać. Ledwie kilkadziesiąt sekund później, łudząco podobny kontratak wyprowadzili gospodarze. Będący już w polu karnym Puszczy Maciej Bębenek został, zdaniem sędziego sfaulowany przez Pawła Strózika. Choć trudno jednoznacznie stwierdzić czy faul był arbiter, który tego dnia nie był w najlepszej formie wskazał na 11 metr. Sytuację na gola zamienił Adam Mójta.

W kolejnych minutach podopieczni trenera Dariusza Wójtowicza lekko oszołomieni po stracie bramki oddali na kilka minut inicjatywę Sandecji. Mecz odmienił się po 33 minutach gry. Paweł Moskwik został sfaulowany tuż przed linią pola karnego, a do piłki podszedł Łukasz Nowak. Kapitan Puszczy jeśli już trafia do bramki, to w sposób kapitalny. Piłka przeleciała idealnie tuż nad murem i zatrzepotała w siatce, bramkarz Sandecji nawet nie próbował interweniować!

Kolejne minuty to koncertowa, ofensywna gra Puszczy – czyli taka jakiej oczekuje nasz sztab trenerski. Apogeum nastąpiło w 39 minucie. Składna akcja budowana od lewej strony boiska, piłka trafia do Łukasz Nowaka, ten podaje do Pawła Strózika, który wydaję się będzie podawał do niepilnowanego z prawej strony Petara Borovicanina. Paweł decyduje się jednak na strzał, który trzeba zobaczyć! Potężna bomba w samo „okienko” bramki i Puszcza prowadzi 2-1!

Pod koniec pierwszej połowy na boisku istniał tylko jeden zespół – Puszcza. Zawodnicy powinny udokumentować tą przewagę co najmniej jeszcze jednym golem. Niestety górą w pojedynkach z Pawłem Moskwikiem był Marcin Cabaj.

Druga połowa to nadal zdecydowane ataki Puszczy. Sytuacja diametralnie zmieniła się po godzinie gry, kiedy to jeden z nielicznych ataków przeprowadzili gospodarze. Obrońcom Puszczy urwał się Bębenek, który wychodząc sam na sam z Krystianem Stępniowskim został zahaczony przez Marcina Zontka. Sędzia nie miał wątpliwości i wyrzucił z boiska bocznego obrońcę naszego zespołu.

Co zrozumiałem zawodnicy Puszczy zaczęli bronić wyniku, czego rezultatem było wprowadzenie Damiana Szymonika za Pawła Moskwika i Mateusza Cholewiaka za Łukasza Nowaka. Kiedy an tablicy świetlnej pojawiła się informacja, że sędzia doliczył 4 minuty, nikt chyba już na stadionie w Nowym Sączu nie wierzył, że wynik może ulec zmianie. Niestety w 91 minucie świetną piłkę na prawą stronę rozprowadził Marcin Cabaj, ta trafiła do Macieja Bębenka który wyłożył piłkę Arkadiuszowi Czarneckiemu. Obrońca Sandecji tylko dopełnił formalności.

Zaraz po wznowieniu powinno być jednak 2-3 dla Puszczy, która zmarnowała piłkę meczową! Praktycznie w identycznej sytuacji lewą stroną boiska pomknął Cholewiak, zwiódł obrońców zagrał do biegające go dwóch w tym spotkaniu Pawła Strózika, który nie trafił jednak w bramkę. Ostatnie sekundy nie przyniosły zmiany rezultatu, ale zakończyły się skandalem z arbitrem w roli głównej, który wyrzucił z boiska Bębenka za odzywki w stronę Uwakwe, oraz dał Longinusowi oraz Arkadiuszowi Lewińskiemu po żółtej kartce. Dla Arka było to drugie upomnienie. Mimo to sędzia nie nakazał opuścił mu boiska i Arek dograł mecz do końca.

Remis w Nowy Sączy to niestety tak naprawdę strata dwóch punktów przez Puszczę. Byliśmy zespołem lepszym, grającym widowiskowo i ofensywnie. Gdyby udało się wykorzystać choć jeszcze jedną z wielu klarownych, idealnych sytuacji nastroje były jeszcze lepsze. Na otarcie łez pozostaje jeden punkt zdobyty w meczu wyjazdowym i świadomość, że miejsce w tabeli nie odzwierciedla postawy zespołu.

Kliknij tutaj aby obejrzeć skrót z tego spotkania.

Marek Bartoszek