AKTUALNOŚCI

Najbliższy rywal: Znicz Pruszków

FOTO OSCAR MROZOWSKI | OVERLIA STUDIO

W oczach wielu to przede wszystkim klub, w którym po raz pierwszy na większej scenie zaistniał najlepszy polski piłkarz. Poza Robertem Lewandowskim jednak Znicz Pruszków to wieloletnia historia solidnej gry na poziomie centralnym polskiej piłki. Włącznie z trwającym sezonem – aż siedem z nich rozegranych zostało na zapleczu PKO BP Ekstraklasy.

I choć dziś zespół z Mazowsza przechodzi pewien kryzys wyników, nadal nie może być lekceważony. Już w piątek, 24 października, na start 14. serii gier Betclic I Ligi, w Pruszkowie zagra Puszcza Niepołomice. Pierwszy gwizdek rozpocznie ten mecz punktualnie o 18:00.

Pruszkowianie przystąpią do spotkania z nami jako ostatnia drużyna Betclic I Ligi. Ta pozycja jednak jest wysoce myląca – dół tabeli jest bardzo płaski, a różnice punktowe: niewielkie. Osiemnastego Znicza od czternastego GKSu Tychy dzielą zaledwie dwa punkty. W tym gronie znajdują się również „Żubry”, co przydaje dodatkowej wagi piątkowemu spotkaniu.

Na przestrzeni ostatniego miesiąca wyniki Znicza uległy lekkiej poprawie. Choć zespół z Pruszkowa nadal pozostaje na ostatnim miejscu w tabeli, zanotował też dwa zaskakujące zwycięstwa, dzięki którym nawiązał kontakt z resztą stawki. Na rozkładzie drużyny Znicza jest GKS Tychy (efektowna wygrana 4:0), oraz – co zaskoczyło wszystkich widzów Betclic I Ligi – jeden z kandydatów do awansu, niedawny spadkowicz z Wrocławia. W pierwszy weekend października Śląsk uległ Zniczowi 1:2, notując jedyną porażkę na przestrzeni ostatniego miesiąca. To koronny dowód na to, że pruszkowian nie można lekceważyć.

W miniony weekend Znicz podzielił się punktami na wyjeździe z przedostatnim w tabeli zespołem Górnika Łęczna. To ważne dla układu rozgrywek spotkanie miało swój wyjątkowy, specyficzny przebieg: wszystkie bramki padły w ostatnich pięciu minutach spotkania. Na prowadzenie naszych piątkowych rywali wyprowadził Dominik Sokół, który wykorzystał rzut karny w 85. minucie meczu. Cztery minuty później gospodarze wyrównali, ustalając wynik końcowy na 1:1. Znicz przystąpił do tego meczu w wyjściowym składzie: Piotr Misztal – Dominik Sokół, Władysław Ochronczuk, Jarosław Jach, Oskar Koprowski, Paweł Moskwik – Michał Borecki, Patryk Plewka, Tymon Proczek – Radosław Majewski, Daniel Bąk. Po przerwie na boisku pojawili się również Dominik Konieczny, Mateusz Karol, Bartłomiej Ciepiela, Mateusz Mak oraz Aleksander Nadolski.

Za poprawę wyników zespołu z Pruszkowa od połowy sierpnia odpowiada słowacki szkoleniowiec, Peter Struhár. Wciąż młody, zaledwie 41-letni trener, który wcześniej prowadził drugoligowy GKS Jastrzębie, zdążył już wygrać cztery spotkania: trzy ligowe oraz jedno w STS Pucharze Polski. Pięć razy przegrywał, a w jednym spotkaniu – właśnie we wspomnianej już Łęcznej – podzielił się punktami z rywalem. Te statystyki przekładają się na średnią 1,30 „oczka” na mecz. Jeśli pozostaną na tym poziomie, zapewne dadzą zespołowi z Pruszkowa utrzymanie.

Piątkowy mecz w roli arbitra głównego poprowadzi sędzia Piotr Idzik z Poznania. Jego asystentami będą Maciej Cebulski oraz Mariusz Borkowski. Sędzią technicznym został Maciej Pelka, a za system VAR odpowiedzią Artur Aluszyk i Dawid Golis. Dla sędziego Idzika to pierwsze spotkanie z udziałem „Żubrów” w bieżącym sezonie.

Spotkanie w Pruszkowie będzie pierwszym oficjalnym meczem między Puszczą i Zniczem od dziewięciu lat. Po raz ostatni mierzyliśmy się ze sobą jeszcze w 2016 roku, w ówczesnej II lidze. Wówczas również zagraliśmy w Pruszkowie, dzieląc się punktami po remisie 1:1. Tym razem taki wynik jednak nikogo nie zadowoli. Obydwa zespoły potrzebują punktów, by myśleć o dobrej końcówce jesieni. Kto sięgnie po nie tym razem? Przekonamy się już w piątkowy wieczór.