„Podejmuję wyzwanie”

Dla trenera Łukasz Gorszkowa ostatnie dni to najważniejsze momenty w trenerskiej karierze. W rozmowie na starcie pracy z pierwszą drużyną Puszczy rozmawiamy o sytuacji, zespołu, przygotowaniach do meczu z Energetykiem oraz … prezencie na urodziny. 

Marek Bartoszek: Przedwczoraj obchodził Pan 40 urodziny. Prezent interesujący …
Łukasz Gorszkow (trener Puszczy Niepołomice): Rzeczywiście był zaskakujący. To miła niespodzianka, bo wchodzę w dorosłą piłkę jeśli chodzi o bycie trenerem. Akurat moje 40-lecie zbiegło się z taką propozycję.

MB: Długo się Pan zastanawiał po otrzymaniu propozycji poprowadzenia pierwszej drużyny?
ŁG: Gdzieś w dziesiątych częściach sekundy można to określić. W ogóle się nie zastanawiałem. Jeśli dostaję takie propozycje od Prezesa to się je od razu przyjmuje. Jest to dla mnie awans sportowy. Oczywiście zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności jaka na mnie spoczęła, ale ja nigdy się nie zastanawiam kiedy mam wykonać krok do przodu. Gdybym miał się cofnąć to może wtedy bym się zastanowił.

Wygląda na to, że lubi Pan trudne wyzwania. Obejmuje Pan zespół, któremu przed sezonem za cel postawiono walkę o awans do I ligi. W tym momencie, przynajmniej w najbliższych tygodniach będzie to raczej szukanie sposobu na złapanie kontaktu z uciekającą górą tabeli.
Muszę się poznać z zespołem i porozmawiać. Musimy znaleźć wspólny język. Nie będę się koncentrował na celach tylko na tym pierwszym meczu. Zawsze tak będzie. Będziemy myśleć tylko i wyłączenie o nadchodzącym spotkaniu. To jest w drużynie najważniejsze. Wyniki spotkań określą cele.

Obrazowo można powiedzieć, że spokojną wygodną karuzelę z której może nie osiąga się wielkich prędkości jaką jest trenowanie drużyny juniorów, zamienia Pan na kolejkę górską, którą można już mknąć niewiarygodnie szybko, ale z której można również łatwiej i spektakularnie wylecieć.
Zawsze powtarzałem moim chłopakom z drużyny juniorów, że piłka nożna jest sportem w którym można się szybko wywindować w górę . Wtedy każdy klepie Cię po plecach, udzielasz wywiadów i jesteś doceniany. Tak samo szybko możesz spaść na ziemię. W piłce nie jestem od roku czy od dwóch, całe moje życie związane jest z tym sportem. Jest to dla mnie szansa na rozwój i nowe wyzwanie. Podejmuję rękawicę i staję do walki.

To pierwsza Pana praca z drużyną seniorów na szczeblu centralnym. Nie boi się Pan, że pojawią się zarzuty o braku doświadczenia?
Zawsze się pojawią. Młodym trenerom zarzucamy brak doświadczenia, a starszym, że są wypaleni. Taka już nasza mentalność, że szukamy niedociągnięć i słabości. Oczywiście doświadczenie i wiedza trenerska ma olbrzymie znaczenie, natomiast chęci dawania serca i przekazanie drużynie pozytywnych bodźców jest nie mniej istotne. Mam nadzieję, że drużyna to szybko załapie i znajdziemy wspólny język, a to przełoży się na wyniki.
Czasu przed pierwszym meczem nie ma Pan za wiele. Dziś pierwszy trening z drużyną, a już w piątek przyjdzie Wam rozegrać pierwsze spotkanie. Na przekazanie uwag i pomysłu na grę czasu praktycznie nie ma.
Zgadza się. Paradoksalnie można w tym upatrywać szansę. Jedziemy do drużyny która jest liderem. Zagramy wieczorem, przy sztucznym oświetleniu, zrobi się fajna otoczka tego meczu. Zespół się zmobilizuje. Można w tym upatrywać szansę na korzystny wynik.

Rywal wydaje się być z jeden strony wymarzony, ponieważ punkty zdobyte w potyczce z liderem mogą napędzić drużynę i ułatwić Panu pracę w kolejnych tygodniach. Z drugiej strony znajdującego się w lepszej formie rywala i bardziej wymagającego przeciwnika trudno sobie wybrać.
Jest to o tyle korzystne, że zespół powinien zagrać na psychicznym luzie. Nie jesteśmy faworytem. Każda zdobycz punktowa będzie naszym sukcesem. Nie ma ciśnienia. Musimy podejść na luzie, skoncentrowani z szacunkiem do przeciwnika, ale bez strachu. W sporcie bać się nie wolno. Będziemy mieć respekt, ale nie będziemy się bać.

Biorąc pod uwagę czas na boisku spędzony przez poszczególnych piłkarzy w tym sezonie, można powiedzieć, że kręgosłup drużyny stanowili zawodnicy, którzy przed sezonem przyszli do klubu. Jak to będzie wyglądało w Pana zespole?
Nie rozmawiałem jeszcze z piłkarzami, więc nie uprzedzajmy faktów. To byłoby nie fair w stosunku do nich. Dziś mamy pierwsze wspólne spotkanie na którym poznamy się i omówimy parę spraw. Zawsze wszystkie informacje dotyczące funkcjonowania zespołu będą w pierwszej kolejności przekazywane piłkarzom.

Rozmawiał Pan wczoraj z trenerem Wójtowiczem. To była wymiana jakiś merytorycznych uwag, czy raczej kurtuazyjna rozmowa odchodzącego trenera z zaczynającym pracę?
To było takie krótkie spotkanie. Trwało może 15 minut. Trener zaproponował, że mogę liczyć na jego pomoc. Jego sposób zachowania to duża klasa. Duży szacunek mam do niego za to.

Były szkoleniowiec Puszczy, często narzekał na potrzebę wzmocnienia składu interesującymi zawodnikami posiadającymi status młodzieżowca. Pan najlepiej w całym klubie zna potencjał piłkarzy występujących w drużynie juniorów starszych. Można spodziewać się jakiś uzupełnień tymi zawodnikami?
Za wcześnie o tym mówić. Przeskok z drużyny juniorskiej do seniorskiej jest spory. To krok znaczący, milowy. Nie powiem, że któryś z wyróżniających się teraz juniorów wskoczy do razu do pierwszej kadry i zadebiutuje. To trudne zadanie. Ci chłopcy mają o tyle ułatwione zadanie, że wiedzą czego od nich oczekuję. Będą w orbicie moich zainteresowań, ale warto pamiętać, że czasu na eksperymenty nie mamy.

Jak scharakteryzowałby Pan potencjał zawodników będących w obecnej kadrze pierwszego zespołu?
Puszcza dotąd grała same wyjazdy. Nie oglądałem meczów zespołu w tym sezonie. Byłem skupiony na mojej pracy i mojej drużynie. Teraz przyjdzie czas na poznanie się. To z pewnością grupa profesjonalistów i mam nadzieję, że wiele razem osiągniemy.

Współpracownicy trenera Wójtowicza zostają. Miał Pan już okazję porozmawiać z nimi?
Tak rozmawiałem i z Darkiem Romuzgą i z Tomkiem Kwedyczenko. Nic tutaj nie zmieniamy. Wierzę, że stworzymy fajny sztab, który będzie miał świetny kontakt z drużyną, a nasza wspólna praca zaowocuje wynikami.

Czego życzyć na początek pracy?
Pewnie wielu powiedziałoby że wyników. To jednak sport. Pozostawmy więc tą kwestią otwartą. Zobaczymy co przyniesie czas.

 

Z trenerem Łukaszem Gorszkowem rozmawiał Marek Bartoszek