Wysoka wygrana trampakarzy z Dębem

PUSZCZA Niepołomice – Dąb Zabierzów Bocheński 7:2(2:0)

Bramki: Miedziński 29′(K), 70, 70+2(K), Król 27′, 58′, Jaworek 46′, Kania 60′ – Mietła 37′, 40′(K)

Żółta kartka: Biernat

PUSZCZA: Kucharczyk(65’Rogowski) – Bielecki, Prusak, Biernat(48’Katarzyński), Gądek(45’Manaseryan) – Król(65’Truty), Miedziński, Szewczyk(65’Nosek), Jaworek(55’Kania), Lebiest – Sowiński (45’Książek)

W swoim pierwszym meczu na boisku w Zakrzowie (tam trampkarze będą grali swoje mecze jako gospodarz do końca obecnego sezonu) młodzi piłkarze z Niepołomic podejmowali Dąb Zabierzów Bocheński. Przy bardzo dobrej pogodzie zawodnicy Puszczy sympatycznie rozpoczęli „weekend majowy” pokonując pewnie i wysoko ligowego rywala 7:2.

Już od pierwszych minut zarysowała się przewaga niepołomiczan. Zawodnicy Puszczy konstruowali swoje akcje dokładnie, czego efektem było w pierwszych 20 minutach przynajmniej sześć okazji bramkowych z gatunku tych bardzo dobrych. Wszystkie jednak nieskuteczne. Trzykrotnie bliski wyprowadzenia Puszczy na prowadzenie był Lebiest po dośrodkowaniach z prawej strony Króla i Bieleckiego. Lewoskrzydłowy odwdzięczył się kapitanowi drużyny, Łukaszowi Królowi podobnym dośrodkowaniem, efekt taki sam. Sowiński przegrał pojedynek „jeden na jeden” z bramkarzem gości a Miedziński po uderzył piłkę głową po stałym fragmencie gry tuż obok słupka bramki Dębu. Nie wiele zabrakło i niewykorzystane sytuacje zemściłyby się gdy w 21 minucie prawy pomocnik z Zabierzowa wpadł w pole karne i dograł piłkę wzdłuż, kocioł pod bramką Kucharczyka zażegnał przytomnym wybiciem Szewczyk. W 27 minucie udało się przełamać defensywę gości, bardzo dobrym i celnym podaniem na prawe skrzydło popisał się Prusak a Król uderzeniem w krótki róg dał Puszczy prowadzenie. Dwie minuty później było już 2:0, kolejna szarża kapitana niepołomiczan została nieprzepisowo zatrzymana w polu karny. Efektem tego była „11” którą pewnie wykorzystał Mateusz Miedziński. Na przerwę trampkarze schodzili z dwubramkowym prowadzeniem, jednak niepokojącym symptomem było rozluźnienie zawodników, a szczególnie defensywy po drugiej strzelonej bramce.

Druga połowa rozpoczęła się fatalnie dla niepołomiczan. Najpierw błąd Biernata, który zagrywał piłkę do Kucharczyka jednak zbyt krótko skrzętnie wykorzystał kapitan Dębu. Chwilę później sędzia odgwizdał problematyczny rzut karny dla gości po zagraniu ręką w swoim polu karnym Daniela Jaworka. Pewnym egzekutorem karnego był znowu Mietła z Dębu i w 40 min mieliśmy 2:2. Na szczęście zawodnicy Puszczy odpowiednio zareagowali na to co zdarzyło się na początku pierwszej połowy. Stracone prowadzenie wywołało w nich sportową złość o czym dosyć boleśnie przekonali się zawodnicy Dębu. Szczególnie bardzo odpracować winę za rzut karny chciał Jaworek. W swojej pierwszej próbie uderzył z ponad 20 metrów gości jednak uratowała poprzeczka. W 46 minucie był już precyzyjniejszy, kiedy to sfinalizował rozegranie na prawej stronie pomiędzy Królem a Bieleckim i świetnie zamknął dośrodkowanie tego pierwszego. Puszcza znowu prowadziła w meczu i prowadziła grę. Na 4:2 w 58 minucie podwyższył Król bardzo ładnie wykańczając akcję wprowadzonego chwilę wcześniej Mateusza Kani. Dwie minuty później kapitan odwdzięczył się ofensywnemu pomocnikowi asystą i mieliśmy 5:2. Później swoje okazje mieli jeszcze Szewczyk (uderzał piłkę głową po rzucie rożnym) i Lebiest (kolejny strzał w poprzeczkę) ale wynik się nie zmieniał. W ostatniej minucie meczu zbyt krótkie wybicie z pola karnego Dębu padło łupem Mateusza Miedzińskiego, który pewnym uderzeniem podwyższył na 6:2. Ten sam zawodnik minutę później był faulowany w polu karnym. Po tym jak sędzia wskazał na „wapno” wziął piłkę pod pachę, ustawił i ustalając wynik spotkania na 7:2 skompletował w tym meczu hat-tricka.

Gratuluję moim zawodnikom wysokiej wygranej. Gdyby nie nasz brak skuteczności wynik zapewne byłby dwucyfrowy. Nie codziennie jednak strzela się w meczu siedem bramek. Mam nadzieje, że wspólnie z chłopakami wyciągniemy odpowiednie wnioski z tego co robili między 30-40 minutą. Ewidentnie byli już zbyt pewni siebie, a takie coś z mocniejszym rywalem może wiele kosztować. Jeśli chodzi o mnie ani przez minutę nie zwątpiłem w swoją drużynę i wiedziałem, że nawet po stracie tych dwóch bramek stworzymy sobie kolejne sytuacje i przechylimy szalę zwycięstwa na naszą korzyść – powiedział po meczu trener drużyny Łukasz Górka